W sierpniu br. minęły 2 lata, odkąd ks. Roman Ciupaka rozpoczął jako pierwszy dankowiczanin wyjątkową pracę - posługę misyjną w Tanzanii. Swoimi wrażeniami, doświadczeniami i przemyśleniami dzielił się z nami, głosząc kazania odpustowe w Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny oraz podczas wieczornego spotkania w kościele w sobotę 15. 09. Zagościł też wśród uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum.
PROBOSZCZ PARAFII INGRII
Zanim ks. Roman Ciupaka wyjechał do Afryki, przebywał w Irlandii, gdzie uczył się j. angielskiego. Po takim przygotowaniu w sierpniu 2005 roku skierowany został do pracy w istniejącej od 50 lat tanzańskiej diecezji Musoma. By móc pracować wśród tamtejszych ludzi, konieczne było podjęcie nauki języka swahili. Od listopada 2006 roku jest proboszczem parafii Ingrii obejmującej 11 wiosek. Zastał zniszczony budynek plebani, który zamierzał wyremontować przy udziale parafian. Zadanie okazało się jednak niezwykle trudne. - Myślałem, że z moją częściową pomocą finansową uda mi się ludzi zmobilizować do tego przedsięwzięcia. To się jednak nie udało, ponieważ kosztorys remontu wynosi 7 tys. dolarów, a parafianie ze wszystkich wiosek złożyli łącznie 300 dolarów - wyjaśnia.
Jako nowy proboszcz postanowił też zapoznać się ze zwyczajami miejscowej ludności i dotychczasowym funkcjonowaniem parafii, by nie wprowadzać pochopnych zmian oraz zachować to, co sprawdzone.
PROBOSZCZOWSKIE OBOWIĄZKI
Najważniejsze jest sprawowanie sakramentów, msza św., modlitwa, kazania, ale istotna też jest praca fizyczna - dowiadujemy się od misjonarza. - Msze św. odprawiam co niedzielę w 3 z 11 wiosek wg planu. Wg odrębnego harmonogramu uczestniczę w spotkaniach wspólnot parafialnych. Moim zadaniem jest formacja liderów grup parafialnych i katechistów, którzy uczą religii, a także współpraca z radą parafialną. Pochłania to sporo energii, czasu, wymaga cierpliwości. Zdarza się, że zebranie rady trwa 6 - 7 godzin.
CODZIENNE ŻYCIE W TANZANII
Mieszkańcy tanzańskich wsi żyją w biedzie. Utrzymują się z pracy na roli, pieniądze uzyskują ze sprzedaży np. kukurydzy, manioku, bananów, trzciny cukrowej, ryb, mięsa wołowego, kur. Natomiast w mieście znajdują zatrudnienie na budowie, w sklepie, warsztacie lub jako pracownik biurowy, pielęgniarka, nauczyciel, policjant.
Problemem jest brak wody ( najczęściej trzeba po nią iść kilka kilometrów ), a także różne choroby ( sam ksiądz już wiele razy chorował na malarię ), niedożywienie, duża umieralność. Wciąż sporo jest pogan, sekt. Tam, gdzie pracuję, panują czasy biblijne uważa ks. Roman. Ludzie mieszkają w domkach z gliny, jeżdżą osiołkami, nie mają wozów.
Źle traktowane są kobiety i dzieci. Żona musi się uniżać przed mężem i prosić o wszystko. Dzieci są niedożywione, niedopilnowanie, źle ubrane, narażone na różne choroby, zaniedbane pod względem edukacyjnym.
Nadal częsta jest poligamia, co oznacza, że jeden mężczyzna może mieć np. 9 żon, którym ma zapewnić utrzymanie i warunki do życia. Ze względu na to zjawisko wiele dzieci nie jest chrzczonych po urodzeniu. Chrztu udziela się im dopiero jako nastolatkom razem z sakramentem bierzmowania.
ZDUMIENIE I PODZIW UCZNIÓW
Opowieści o pracy misyjnej w Tanzanii z uwagą i zaciekawieniem wysłuchali uczniowie dankowickich szkół. Po spotkaniu, które odbyło się w szkole 18 października, nie kryli swojego zdumienia tym, czego się dowiedzieli. Byli pełni podziwu i uznania dla ks. Romana. Przekonali się, jak trudna, a często też niebezpieczna jest praca misjonarza. Na zdjęciach zobaczyli swych afrykańskich rówieśników, którzy chodzą do szkoły w podartych butach i ubraniu, często głodują. Patrząc na te obrazy, warto było postawić sobie pytanie: Czy ja, mając co jeść, w co się ubrać, na pewno mam powód do narzekania? Czy umiem docenić to, co posiadam?
- Podczas spotkania z naszym rodakiem dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o kraju, w którym on pracuje wspomina Gabrysia Stasiak. - Ksiądz dojeżdża motocyklem wiele kilometrów do przydzielonych mu wiosek, ponieważ nie ma tam komunikacji miejskiej ani nawet normalnych dróg. Po wodę trzeba chodzić nawet kilka kilometrów. Tanzania to kraj ludzi bardzo biednych. Dzieci nie jedzą cukierków, bo rodziców nie stać, aby im je kupić.
- Z opowiadań księdza wywnioskowałam, że ludzie nie mają łatwego życia w Afryce. Nie każdy nadawałby się na misjonarza, ponieważ wiele osób nie wytrzymałoby panujących tam trudnych warunków życiowych. Możemy jednak pomagać mieszkańcom Afryki np. poprzez organizowanie zbiórek pieniędzy na cele misyjne uważa Asia Wiśniowska.
- Trudno pojąć, że nie ma tam wielu rzeczy, których my używamy na codzień przyznaje Maciek Mikoda. - Spotkanie nauczyło mnie szanować to wszystko oraz nie wyrzucać jedzenia. Uświadomiłem sobie, że są takie kraje, gdzie panuje głód i bieda.
Również Kasia Kosmaty wspomina spotkanie jako bardzo interesujące. - Z ogromnym zaciekawieniem oglądałam zdjęcia oraz słuchałam opowiadań o życiu ludzi w Afryce, ich zwyczajach oraz przyrodzie. Moim zdaniem praca misjonarza jest ciężka stwierdza. - Nie każdy człowiek zdobyłby się na to, by wyjechać do całkiem obcego kraju, w którym jest wiele niebezpieczeństw, np. choroby zakaźne, ostre słońce, wysoka temperatura, dzikie zwierzęta. Podziwiam wszystkich misjonarzy za odwagę i chęć pomocy innym.
- Cała sala z uwagą słuchała opowieści o życiu mieszkańców Afryki, którzy żyją w zupełnieinnych warunkach niż my mówi Kuba Pisanko. - Trudno mi wyobrazić sobie, że można mieszkać
w lepiance, gdzie źródłem światła jest płonące ognisko, pożywienie przygotowuje się na zewnątrz i spożywa je palcami, a wodę przynosi się w naczyniu ze źródła. Porównując Afrykę do naszego kontynentu, można dostrzec wiele kontrastów. Jestem pełen podziwu dla poświęcenia, oddania i odwagi ks. Romana Ciupaki.
- Spotkanie z misjonarzem uświadomiło mi, jak bardzo się myliłam, myśląc, że jego praca jest jak każda inna. Sądzę, że misjonarz to wyjątkowa osoba i nie każdy może nim być. To dla mnie wielki zaszczyt, że mogłam poznać taką osobę, która pochodzi z Dankowic wyznaje Kasia Maroszek.
- Jestem wdzięczny księdzu, że znalazł dla nas czas, by nam opowiedzieć o swej niezwykłej pracy w Afryce mówi Andrzej Perlik. Życzę misjonarzowi błogosławieństwa Bożego, dużo wytrwałości w głoszeniu Ewangelii oraz zdrowia dodaje Dorota Jonkisz.
Z MIŁOŚCI DO JEZUSA
- Wyjechałem na misje, by dać odpowiedź na głos, który usłyszałem w swym sercu, tak jak wtedy, gdy odkrywałem swe powołanie do kapłaństwa. To akt miłości do Jezusa odpowiada ks. Roman zapytany o przyczyny decyzji sprzed kilku lat. Przez dawanie świadectwa Ewangelii i pracę w Afryce pragnie pomnażać wiarę wśród jej mieszkańców. Nie żałuję niczego. Oddałem się, poświęciłem. Dla mnie to jest łaska. Więcej otrzymuję niż daję. Przede wszystkim mam wewnętrzne poczucie wolności i wielkiej radości z tego, że to ja mogę być dla tych ludzi misjonarzem - wyznaje.
- Wyjeżdżając do Afryki, byłem pełen obaw, a dziś stwierdzam, że jest inaczej niż się spodziewałem. Liczne problemy jakoś same się rozwiązują. Czuję radość i pokój w sercu. Miało być tak trudno, a jest tak łatwo, bo Jezus pomaga mówi z przekonaniem.
Zofia Bierońska
|