Nie zwlekajmy, do Betlejem pospieszajmy! |
Jasełka 2010 |
Trwające kilkadziesiąt minut, składające się z pięciu scen jasełka zaprezentowali 16 i 17 stycznia o godz. 1800 na scenie sali OSP w Dankowicach uczniowie z kółka teatralnego szkoły podstawowej i gimnazjum. Przedstawienie oprócz tradycyjnego przypomnienia wydarzeń związanych z przyjściem Jezusa na świat zawierało także sceny, które mogły zaskakiwać i skłonić do refleksji.
|
W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE
Ciemną, ponurą rzeczywistość świata pogrążonego w grzechu rozjaśnia blask gwiazdy betlejemskiej zwiastującej narodzenie od wieków wyczekiwanego Zbawiciela, którego przyjście uwolni ludzkość spod władzy szatana i da nadzieję na przekroczenie bram nieba.
- Raduj się o ludzkie plemię, przyszedł Jezus już na ziemię! - obwieszczają pastuszkom niezwykłą nowinę aniołowie. Niestety. Pastuszkowie smacznie śpią. Dopiero ostrzejsza reakcja wysłanników niebios wyrywa ich z błogiego snu. Szybko ulegają namowom aniołów i wyruszają do stajeneczki, by powitać Boga. Tym, co dodatkowo ich mobilizuje, jest chęć wyprzedzenia mędrców ze Wschodu, którzy są tuż tuż. Na miejsce docierają niemalże równocześnie z królami. Zanim jednak uświadomili sobie, po co tu przybyli, nie obyło się bez utarczek i słownych przepychanek. Powód? Usiłują udowodnić sobie nawzajem, że jedni są lepsi od drugich. Opamiętał ich dopiero płacz maleństwa i przywołująca ich do porządku interwencja anioła. Oddają hołd Jezusowi, przeprosiwszy wcześniej za swe zachowanie.
Tymczasem licho nie śpi. W pałacu zarozumiałego, pysznego Heroda zjawia się szatan, by rozpocząć swą grę z żądnym władzy despotą. Kreując się na sprzymierzeńca i przyjaciela, umiejętnie manipuluje swą ofiarą (która jeszcze nie wie, że nią jest), by jej rękami zgładzić nowego króla. Pada rozkaz. Decyzją Heroda ma być przeprowadzona rzeź niewiniątek.
Właściwie wszystko układa się po myśli szatana. Jednak nie wie jednego. Rozmowę podsłuchiwała rezolutna Jagna, która czym prędzej biegnie ostrzec Marię i Józefa. Wszyscy zgromadzeni w szopce jednoczą siły, by ochronić dziecię przed nadciągającym z rozkazu Heroda hetmanem. Tylko widz wie, jak ciężko żołnierzowi wykonać to polecenie, jesteśmy świadkami walki wewnętrznej toczącej się w jego duszy. Sytuacja wydaje się beznadziejna. Ale... Wydarzenia nabierają tempa, toczą się w zupełnie zaskakujcy sposób. Hetman wpada w ręce uzbrojonych pasterzy. Wydaje się, że nie ma szans, nawet aniołowie chcą go ukarać, nie przekonują ich zapewnienia, że zamierzał potajemnie uratować dziecko. Tylko Maryja mu wierzy. - Jest że dla mnie przebaczenie? Z dawnych grzechów odkupienie? - pyta zdziwiony. Żałuje za wyrządzone zło i postanawia służyć Bogu w dziecku zrodzonemu.
Ostatnia scena ukazuje smutny koniec Heroda. Szatan zrzuca maskę dobrotliwego sprzymierzeńca. Ofiara trafia w objęcia śmierci, by po chwili nad jego ciałem mogły zacząć pastwić się diabły. - Jaka praca, taka płaca - słyszymy stwierdzenie podsumowujące historię pyszałka, który naiwnie sądził, że układ z mistrzem kłamstwa i manipulacji wyjdzie mu na dobre.
O, DO CZORTA?! CO TO ZNACZY?!
Święta rodzina, mędrcy ze Wschodu, pastuszkowie, aniołowie, Herod, diabły, szatan - przywykliśmy do tych jasełkowych postaci. Nie zaskakują nas też miejsca wydarzeń, czyli szopka czy pałac Heroda. Jednak w niektórych momentach przedstawienia przeszłość łączy się z teraźniejszością, tradycja z nowoczesnością, tworząc nową jakość, uświadamiając widzowi aktualność, ponadczasowość tego, co wydarzyło się przed wiekami w Betlejem.
- O, do czorta?! Co to znaczy?! - takie słowa padają z ust Hetmana zaskoczonego widokiem uzbrojonych w pistolety pastuszków. W podobny sposób widz mógłby zareagować również w innych momentach, np. kiedy jeden z pastuszków, zakładając przy dźwiękach muzyki z filmów o agencie 007 czarne okulary, wypowiada słowa: "My name is Maciek. Jamek Maciek." Po chwili kolejne zaskoczenie. Pasterze okazują się agentami ochrony, których zadaniem jest pojmanie terrorysty będącego zagrożeniem dla małego Jezusa. To tylko niektóre z sytuacji, które wywołują uśmiech na twarzy widza.
TRZYDZIESTU WSPANIAŁYCH
W sztuce wystąpiło 30 młodych aktorów (najmłodszy z kl. III szkoły podstawowej, najstarsi to gimnazjalni trzecioklasiści), którzy z dużym zaangażowaniem wcielili się w następujące role: Narratorzy - Joanna Wiśniowska, Natalia Nycz, Herod - Andrzej Perlik, Szatan - Katarzyna Błaszczak, Maria - Ewelina Korczyk, Józef - Łukasz Bieszczad, Hetman - Kamil Korczyk, Królowie - Przemysław Wiśniowski, Mateusz Korczyk, Szymon Łęcki, Pasterze - Wioletta Mika, Przemysław Krawczyk, Paweł Błaszczak, Łukasz Korczyk, Jagna - Beata Nierząd, Aniołowie - Katarzyna Kosmaty, Gabriela Korczyk, Natalia Gąsiorek, Zofia Staszek, Kinga Marek, Natalia Sobik, Magdalena Jonkisz, Aleksandra Szczerbowska, Diabły - Sylwia Dyrdoń, Dominika Fajferek, Marta Lach, Anna Gałuszka, Karolina Perlik, Katarzyna Perlik, Śmierć - Ewelina Krzempek.
Oprócz osobistej satysfakcji czy uznania widzów, nagrodą za zaangażowanie w przygotowanie jasełek był kulig w Wiśle. Część zebranych pieniędzy postanowili przekazać na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi w Haiti.
ZOBACZYĆ I ZAPOMNIEĆ? A MOŻE JEDNAK TROCHĘ PRZEMYŚLEĆ?
Oprócz tego, co dosłowne, ważne jest to, co ukryte. Przedstawienie skłania do przemyśleń na temat własnego życia, motywów postępowania, zasad, którymi się kierujemy.
Pewnie każdy mógłby odnaleźć cząstkę siebie w jasełkowych postaciach. Czyż nie zdarza się nam np. tak jak pastuszkowie i królowie spierać się o to, kto jest lepszy, wywyższać się nad innymi, przechwalać jak dzieci w piaskownicy? A czy umiemy i chcemy przebaczyć, darować winy, dostrzec
w człowieku dobro, tak jak Maryja w hetmanie? Czy na pewno jest nam zupełnie obca chęć osądzania i potępiania? Czy mamy odwagę stanąć w prawdzie, przyznać się do błędu, by zerwać z tym, co złe i rozpocząć nowe życie? Czy w sytuacjach po ludzku beznadziejnych umiemy bezgranicznie zaufać Bogu? Czy nie zdarza się nam toczyć niebezpiecznej gry z szatanem, sądząc przy tym naiwnie, że panujemy nad sytuacją? Czy czasem nie chcemy przechytrzyć i Boga, i szatana, ofiarując Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek? Czy mamy świadomość, do czego mogłoby dojść, gdyby nad wszystkim nie czuwał Bóg? Chcemy służyć czy panować, a jeśli służyć, to Bogu czy mamonie? Czy naszym celem jest świętość i niebo, pomimo że przed nami droga pełna trudów? Wskazówka, którą słyszymy w finałowej scenie przedstawienia, jest prosta: "Człowiek musi popracować, żeby w niebie wylądować."
Zofia Bierońska